- C-co? - zapytałam zaskoczona.
W pierwszym momencie nie zrozumiałam o co chodzi. Jak to Ministerstwo nie wie o moim istnieniu? Przecież to niemożliwe. Jak się urodziłam, to chyba powinnam być na liście, prawda? Dlaczego o mnie nie wiedzą? Czyżby mama ukrywała przed wszystkimi, że istnieję? Ale dlaczego moja mama miałaby mnie ukrywać?
Wytężyłam mózg, by sobie przypomnieć jakiekolwiek sytuacje, które by to wyjaśniały. Gdy wychodziłyśmy z domu, mama rozglądała się czujnie na wszystkie strony. Kiedy poznawałam kogoś nowego zabraniała mi mówić dużo o sobie... Często zostawałam sama w domu i wtedy miałam siedzieć cicho jakby mnie nie było...
Wcześniej myślałam, że po prostu się o mnie troszczy, a teraz wiedziałam, że mnie ukrywała... Pozostaje jednak jedno ważne pytanie. Dlaczego miałaby to robić?
Spojrzałam na Syriusza, który patrzył się na Dumbledore'a oniemiały. Po jego minie można było stwierdzić, że jest tak samo zszokowany, co ja. W jednym momencie, spoglądając na jego minę zachciało mi się śmiać, ale w ostatniej chwili zachowałam powagę, ponieważ cała ta sytuacja teoretycznie miała mnie nie bawić. Minęło kilka dobrych minut, kiedy całkiem odechciało mi się śmiać, więc opowiedziałam pokrótce Dumbledore'owi i Syriuszowi o sytuacjach z mojego dzieciństwa.
- ...nigdy by mi na myśl nie przyszło, że może mnie ukrywać - dokończyłam.
- Tak, spodziewałem się tego - powiedział Dumbledore, kiwając głową w zamyśleniu.
- Jakim cudem Ministerstwo Magii może nie wiedzieć o Alessi? Przecież to niemożliwe!
- Też tak na początku pomyślałem, ale jak teraz widać, możliwe. No cóż, trzeba będzie to jakoś wyjaśnić. Jest jednak mały problem. Twoja mama zaginęła, więc praktycznie nie może się tobą zajmować, Syriusz jest nadal poszukiwany, więc nie może być twoim prawnym opiekunem.
- I co teraz? - zapytałam szybko.
- Musimy znaleźć osobę, która zgodzi się być Twoim prawnym opiekunem i przede wszystkim, która zna Syriusza osobiście.
Zamarłam. Dopiero co poznałam swojego ojca i teraz mam go opuścić?
- Oczywiście, będziesz nadal mogła mieszkać z Syriuszem - dodał po chwili Dumbledore na widok mojej reakcji.
Po tej informacji nieco się uspokoiłam, chociaż nadal byłam nerwowa.
- A jeżeli Ministerstwo się na to nie zgodzi?
- Jest duże podobieństwo, że się zgodzi, więc nie ma co się niepokoić - odparł Dumbledore, uśmiechając się łagodnie. - Myślę, że już czas iść. Do widzenia! Wstał i wyszedł z kuchni, razem ze Syriuszem.
Przez ten czas kiedy ich nie było, próbowałam wszystko wziąć do kupy. Dlaczego mama tak się zachowywała? Dlaczego nie pozwalała mi nigdzie wychodzić? Dlaczego kazała mi siedzieć cicho, gdy zostawałam sama? To robiło się coraz bardziej nienormalne. Jeszcze niedawno myślałam, że z mamą jest wszystko w porządku. A teraz się okazuje, że nie jest...
- Wszystko dobrze, Alessio?
Z przygnębiających myśli zostałam wyrwana przez głos Syriusza, który siedział już na przeciwko mnie.
- Co? - zapytałam, lekko zdezorientowana tym, jak szybko wrócił.
- Wszystko w porządku?
Spojrzałam na niego nieobecnym wzrokiem.
- Tak, chyba tak.
Widać było, że był bardziej przytłoczony tą sprawą niż ja. Tą sprawą? Nie, tym wszystkim, co się ostatnio wydarzyło. Gdyby nie ja, nie miałby tyle zmartwień na głowie. Żyłby sobie spokojnie i na pewno byłby szczęśliwszy niż teraz.
- Skoro Ministerstwo o mnie nie wie, to jak pójdę do Hogwartu? - wypaliłam po dłuższej chwili.
- Jestem pewien, że Dumbledore coś wymyśli. Rozwiązywał gorsze problemy, rozwiąże i ten - powiedział i uśmiechnął się, chcąc dodać mi otuchy, ale na niewiele się to zdało.
- Chyba pójdę do pokoju - mruknęłam, wstając od stołu.
Nie spojrzałam na Syriusza, tylko od razu podreptałam na górę. Padłam plecami na łóżko, myśląc o tym wszystkim. Miałam nadzieję, że to co powiedział Syriusz okaże się prawdą i że nie będę musiała już uczyć się w domu. Odkąd tylko mama zaczęłam mnie nauczać w domu pragnęłam pójść do prawdziwej szkoły. Chciałam zobaczyć, jak to jest uczyć się z rówieśnikami, jak wyglądają lekcje, jak to wszystko wygląda od wewnątrz. Niestety, do tej pory nie wiedziałam, jak to jest chodzić do szkoły.
Po niedługim czasie zeszłam na dół, zostawiając nudną książkę pt. "Szlachectwo naturalne, czyli genealogia prawdziwych czarodziejów". Na schodach napotkałam Stworka, który akurat wychodził z jakiegoś - dotąd nieodwiedzonego przeze mnie - pokoju. Obrzucił mnie znienawidzonym spojrzeniem i mruknął coś do siebie pod nosem, przypominającego "Głupia dziewucha, panoszy się po domu mojej pani, och co by powiedziała, gdyby ją zobaczyła". Nie wiedział, że jestem związana z rodem Blacków przez Syriusza, nikt mu do tej pory nie powiedział. Jak zwykle jednak zignorowałam jego wypowiedzi i po cichu zeszłam na dół.
W kuchni zastałam Syriusza, obok którego stał... jakiś mężczyzna. Na pierwszy rzut oka, można było stwierdzić iż dopiero co przyszedł i co najwyżej zamienił parę słów ze Syriuszem. Gdy weszłam do kuchni oboje spojrzeli w moją stronę. Każdy z nich był co najmniej zaskoczony moim przyjściem. Wtedy zobaczyłam profil mężczyzny. Miał twarz poznaczoną licznymi bliznami. Choć młodo wyglądał, sprawiał wrażenie zmęczonego i chorego. Jego szata była połatana i okropnie postrzępiona.
- Eeem... dzień dobry?
- Dzień dobry... - odpowiedział mężczyzna obserwując mnie uważnie.
- Echm... Alessio, to jest mój przyjaciel Remus Lupin... Remusie... p-poznaj Alessię... moją córkę... - wydukał Syriusz.
Remus Lupin spojrzał na Syriusza rozszerzonymi ze zdziwienia oczami. Ja stałam w bezruchu, kompletnie nie wiedząc czy coś powiedzieć, czy zrobić cokolwiek. Postanowiłam, że się nie odezwę i poczekam na rozwój sytuacji.
Do głowy przyszło mi jedno pytanie: co pomyślał sobie przyjaciel Syriusza, widząc w drzwiach szesnastolatkę, wiedząc, że "nie ma" córki. Chyba nie pomyślał, że ja.... ten...? Ta myśl rozbawiła mnie tak, że zachichotałam na głos, a oboje na mnie dziwnie spojrzeli.
- Miło mi - odrzekłam w końcu wyciągając rękę i podchodząc bliżej, bo pan Lupin był najwyraźniej zbyt zszokowany, żeby cokolwiek powiedzieć.
- Mi również... - odpowiedział Lupin, ściskając moją rękę. - Syriuszu czy moglibyśmy porozmawiać? Mam parę ważnych informacji...
- Dobrze, Alessio, zaraz wrócimy.
Wychodząc z kuchni, Lupin spojrzał na mnie uważnie. Gdy zamknęły się drzwi, westchnęłam głośno i usiadłam przy stole. A więc, w końcu przedstawił mnie swojemu przyjacielowi. Jak miło...
Minuty mijały, a mnie coraz bardziej ciekawiło czy rozmawiają o mnie. Spojrzałam na drzwi. Syriusz i tak nie powie o czym rozmawiali, a tak mnie korciło...
Wstałam po cichu i z lekkim wahaniem, ale ostatecznie ostrożnie podeszłam do drzwi.
- Jutro przyjdzie Molly z dziećmi i myślę, że zostaną tutaj do końca wakacji. Molly twierdzi, że się boi zostawić dzieci w domu, kiedy ona będzie na warcie, a Artur w pracy. Też myślę, że tak będzie dobrze.
- Zgadzam się z tym - powiedział Syriusz, a w jego głosie wyczułam pewną radość.
- Mogę o coś zapytać? - nastała chwila ciszy, w której prawdopodobnie Syriusz pokiwał głową. - To naprawdę twoja córka?
- Tak, to moja córka...
- Jakim cudem?! Dlaczego nic wcześniej nie mówiłeś?
- Niedawno sam się dowiedziałem! - zawołał Syriusz.
- Jak to?
- Tak to - warknął Syriusz. - Dumbledore ją przyprowadził. Powiedziała, że jej matka zaginęła, a ja jestem jej jedyną rodziną.
- A kto jest jej matką? - zapytał Lupin.
- Clarissa... Clarissa Payne.
Za drzwiami zapadła cisza, przerywana głębokimi oddechami rozmówców.
- Clarissa? - zawołał Lupin, a Syriusz zaczął go uciszać.
Drgnęłam gwałtownie. Zdawało mi się, że słyszę kroki w stronę drzwi...
- Ale jak?
- To było po skończeniu szkoły, spotykaliśmy się, wszystko było w porządku, ale pewnego dnia zniknęła i tyle ją widziałem.
- I co teraz z Alessią?
- Zamieszka tutaj.
- Nie mam więcej pytań, jak narazie.
Usłyszałam kroki zbliżające się do drzwi, więc szybko od nich odskoczyłam i wróciłam na miejsce. Usiadłam przy stole, jak gdyby nigdy nic i czekałam, aż wejdą do pomieszczenia. Trwało to dość długo, więc stwierdziłam, że zostali, aby jeszcze porozmawiać. W końcu wrócili, a Lupin już się mi tak nie przyglądał, jak wcześniej.
- Remusie, może zostaniesz na obiedzie?
- Niestety nie mogę zostać, Syriuszu. Może następnym razem - odpowiedział Lupin z uśmiechem. - Do zobaczenia, Alessio.
- Do widzenia!
Lupin wyszedł, a Syriusz zawołał Stworka, po czym kazał mu ugotować obiad.
- Jutro przyjdzie paru gości, którzy prawdopodobnie zostaną tutaj do końca wakacji. Mam nadzieję, że ich polubisz - powiedział Syriusz, opadając na krzesło.
- Pytanie, czy oni mnie polubią. Nieważne - dodałam szybko, gdy Syriusz miał na to odpowiedzieć. - Kto to będzie?
- Molly Weasley wraz ze swoimi dziećmi.
- Chodzą do Hogwartu? - zapytałam.
- Tak, jej syn Ron przyjaźni się z Harrym.
- Fajnie - odparłam, uśmiechając się delikatnie. - Ten pan co tu był, też jutro będzie?
Szczerze, nie ciekawiło mnie to aż tak bardzo, ale chciałam wiedzieć.
- Remus? Jest szansa, że wpadnie. Dzisiaj przekazał mi tylko parę wiadomości o Zakonie Fe... - odrzekł, ale nie dokończył.
Minę miał co najmniej dziwną, jakby za dużo powiedział.
- Jakim zakonie? - zapytałam, ponieważ nigdy wcześniej o takim czymś nie słyszałam.
Syriusz zastanowił się chwilę i odrzekł:
- Zakon Feniksa... to jest tajna organizacja, którą założył Dumbledore. Członkami Zakonu Feniksa są ci, co ostatnio walczyli z Voldemortem i teraz próbują go powstrzymać, bez wiedzy Ministerstwa.
- Dlaczego bez ich wiedzy?
- Mama ci nie mówiła?
- Nigdy nie opowiadała za dużo o tym co się dzieje w świecie magicznym, a ja raczej byłam odcięta od niego - mruknęłam z przekąsem.
- Pod koniec wakacji, zaledwie parę tygodni temu powrócił Voldemort w całej okazałości.
- Gdzie? - zdumiałam się.
- W Hogwarcie odbywał się Turniej Trójmagiczny. Uczniowie z trzech szkół walczyli przeciwko sobie w trzech, trudnych zadaniach. W tym roku było nieco inaczej, bo wystartowało czterech kandydatów...
- Ale skoro to Turniej Trójmagiczny i uczestniczyły trzy szkoły to jakim cudem było czterech uczestników? - przerwałam.
- Niejaki Barty Crouch Junior oszukał Czarę Ognia, która miała wytypować trzy osoby z trzech szkół, w wieku siedemnastu lat. Czwartą osobą został Harry i w trzecim zadaniu walczył z Voldemortem...
- Ale... nic mu się nie stało? - zapytałam szybko, bo przecież Voldemort jest zdolny do wszystkiego.
- Na szczęście nie. Od tej pory Dumbledore próbował przekonać Ministerstwo, że Voldemort powrócił i Korneliusz Knot - minister - powinien coś z tym zrobić. Niestety nie dało żadnego efektu i teraz Dumbledore jest uważany za starego głupca i kłamcę.
- Dlaczego nie chcą uwierzyć w powrót Voldemorta? - zapytałam, a Syriusz spojrzał na mnie, co najmniej zaskoczony. - Co?
- Jesteś jedną z nielicznych osób, która nie boi się wypowiadać imienia Voldemorta - odpowiedział, a po chwili w jego oku pojawił się błysk.
- No tak... bo się go po prostu nie boję... - rzekłam. Wiedziałam, że Voldemort jest zdolny do potwornych rzeczy, ale nie mogłam się go bać, słysząc tylko opowiadania i relacje innych. Musiałabym zobaczyć czarnoksiężnika na własne oczy, aby przekonać się, że powinnam się go bać, a przynajmniej bać się wypowiadać jego imię.
Na twarzy Syriusza pojawił się szeroki uśmiech. Czyżby był ze mnie dumny?
- Więc... dlaczego Ministerstwo nie chce uwierzyć w jego powrót?
- Boi się, że będzie tak, jak wcześniej, zanim Voldemort zniknął.
W pewnym momencie Stworek podszedł do nas i podał nam talerze z obiadem. Syriusz spojrzawszy na jedzenie, westchnął ciężko i powiedział:
- Mam nadzieję, że od jutra karta dań się zmieni...
Mrs.Black & Evii
Mrs.Black & Evii
Nooo wreszcie nowy rozdział.. Czy tylko ja miałam informację na bloggerze , że jest nowa notka? No tak, to nic dziwnego.. Tyle tylko, że jak weszłam na stronę to troll, nic nie ma.. Zachciało się czytać o Alessi Black.. Szkoda byłoby gdyby ktoś, usunął rozdział i dodał go kolejnego dnia.. :P Pozdrawiam. Ps. Stworek jest podejrzany... :D Ja bym nie jadła tego, co ugotował... :p
OdpowiedzUsuńNareszcie nowy rozdział ! :3 Tak z ciekawości chciałam zobaczyć czy jest nowy rozdział a tu proszę III rozdział o jak miło <3 Czekam na więcej i oby szybko <3
OdpowiedzUsuńŚWIETNY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Piszcie dalej bo wychodzi wam to zadziwiająco świetnie :D
OdpowiedzUsuńCałkiem przypadkiem, z czystej ciekawości zajrzałam na bloga !
UsuńWidziałam w sumie wczoraj nowy wpis, ale nie było czasu. ;C
No to tak, jestem zachwycona nowym wyglądem, jest genialny *_*
Muzyka pomaga wczuć się, że tak powiem "jeszcze bardziej ". No nie ukrywam każdy rozdział jest coraz lepszy, a historia wręcz wciągająca. Zauważyłam tylko jeden błąd, ale każdy je robi i ciężko mu jest je potem wyłapać. Ale to się nie liczy, nie zmienia to przecież GENIALNEGO tekstu i opowiadania ! Z niecierpliwością czekam na następny rozdział, w pewnym czasie już się bałam, że przestałyście pisać. ;D
A więc życzę wam weny i kolejnego CUDOWNEGO rozdziału !!
ps: mam propozycję zakładki pod tytułem ; bohaterowie. Jestem strasznie ciekawa jak wyobrażacie sobie Alessie. (przepraszam nie wiem jak to imię się odmienia :) )
Zapraszam ;)
http://lordwody.blogspot.com/
Super czekam na następny:D
OdpowiedzUsuńCzyta się lekko, momentami wciągające. Kilka nieścisłości, ale nadrabiacie to mocnym powiązaniem z fabułą oryginału. Milej by się czytało ,gdybyście skupiły się bardziej na momentach napięcia oraz stronie "detektywistycznej":D
OdpowiedzUsuńWyczekuje na kolejne notki, mam nadzieje,że zawitam tu na dłużej.
Rozdział SUPER :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i zapraszam do mnie :P
http://severus-hermiona-blog.blogspot.com/ :)
Fajne imię Alessia :) Same wymyśliłyście ? Właśnie dopiero wpadłam na wasz blog i całkiem fajnie piszecie czekam na nn :p
OdpowiedzUsuńhttp://hogwartitsmylife.blogspot.com/
Znalazłyśmy w internecie :)
UsuńKiedy do jasnej hole*y nowy rozdział?! Kurde, proszę pospieszcie się. :(
OdpowiedzUsuń